Jeszcze wczoraj wieczorem Sudan Południowy utrzymywał, że jego wojsko jednak kontroluje Heglig.. Ale zdaje się, że wśród wielu powtarzających się informacji w światowych mediach, znalazłem wreszcie jedną jedyną perełkę, która rzuca więcej światła na wczorajsze wydarzenia.
Alan Boswell z McClatchy Newspapers (http://sudan.net/completenews.php?nsid=2953&cid=1) napisał relację z Bentiu, stolicy południowosudańskiego stanu Unity, graniczącego z Północą. Miasto to leży tylko 2 godziny drogi na południe od Heglig, z pewnością więc wydarzenia na granicy odbijają się tam sporych echem. [Zresztą.. nie tylko echem, bo przecież sudańskie lotnisko prowadziło tu ostatnio bezpośrednie bombardowania..]
I o czym napisał Alan Boswell? O wczorajszym pewnym popłochu w garnizonie południowosudańskiej amii, o długich naradach oficerów, o ciężarówkach wiozących setki południowych komandosów na północ.. o wielu dziesiątkach rannych zwożonych z frontu do szpitali.
Jeden z jego rozmówców z południowej armii przyznał wprost: odwrót. Wkrótce potem rząd kraju ogłosił (dla ratowania twarzy?), że zarządza odwrót południowej armii z Heglig, jednak nie rezygnuje z roszczeń do tego terytorium. Kolejne godziny przyniosły oficjalne stanowiska Chartumu, że Sudan północny odbił Heglig, tysiące ludzi w stolicy Północy wyległy na ulice, w mieście zapanowała atmosfera święta. Reporter AFP relacjonował jedno z piątkowych kazań w meczetach, w którym imam wygłaszał pochwałę "dżihadu" i stwierdzał, że jest on dobry dla gospodarki państwa..
Tego samego dnia Sudan północny podał w późniejszych godzinach cztery warunki, na których zgodzi się podjąć ponowne rozmowy z Południem (więcej tutaj: http://bit.ly/IevHx1).
Korespodentom chińskiej agencji Xinhua w Chartumie (Chiny uchodzą za sojusznika Sudanu; kupują od niego ropę, a także sprzedają mu broń) powiedziano, że w sobotę zostanie zorganizowana wyprawa dziennikarzy do Heglig, co pozwoli na bezpośrednią weryfikację poprzednich wiadomości.
Ciekawe, co z tym wszystkim dalej.. Czy Sudan północny zatrzyma się w swoim marszu? Co z innymi spornymi ziemiami na pograniczu? Co z dalszymi rozmowami, czy będą wreszcie owocne?
Dużo pytań, niewiele odpowiedzi. Nie znamy przyszłości. Ale przecież mamy na nią wpływ, prawda? A raczej - niewątpliwie ma ją Pan Bóg. Możemy Go prosić o to, by przyszłość ta była lepsza, niż gorsza. Prośmy Go o to. Amen.
Komentarze