adamo21 adamo21
282
BLOG

Rwanda - wersja mini?

adamo21 adamo21 Polityka Obserwuj notkę 3

W nawiązaniu do tej notki -http://sudan.salon24.pl/376465,pamietacie-rwande. Chodzi o przemoc międzyplemienną na linii Luo Nuer - Murle w Sudanie Południowym. Śmierć ok. tysiąca ludzi (w tym ok. 600 w jednym sierpniowym ataku) w samym 2011 r. to nie są żarty. Ponadto palenie wiosek, porywanie kobiet i dzieci.. w tej sytuacji kradzieże bydła, które według wielu są głównym motywem tych napadów (choć coraz trudniej w to wierzyć), to chyba najmniejszy problem.

Dzisiaj pojawiły się nowe wieści w temacie. Niby wiceprezydent Sudanu Płd., Riek Machar Teny, pojechał na zapalny teren i nawoływał do pokoju, ale.. szukająca zemsty i sprawiedliwości młodzież Nuer poszła dalej w tereny Murle, atakując dzisiaj główne miasteczko ich ziem - Pibor. Są informacje, że wcześniej misja ONZ w Sudanie Płd. rozmieściła batalion swych wojsk, ale.. cóż to jest wobec tysięcy rozeźlonych i nieźle uzbrojonych młodych ludzi? (jednym z dużych problemów Sudanu Płd. jest duże rozpowszechnienie broni wśród ludności cywilnej, po dziesięcioleciach wojen domowych) A to wszystko w czasie, gdy większość południowosudańskiej armii zaangażowana jest na granicy z Sudanem północnym, w gotowości do obrony terytorium przed tradycyjnym wrogiem. Dużo zwala się Sudańczykom na głowę..

W środę, podczas spotkania z wiceprezydentem Macharem, Nuerowie obiecali ponoć (idę tutaj za informacjami medialnymi), że wycofają się z ziem Murle, jeśli najpierw zostaną ewakuowani ich ranni. Warunek ten został spełniony w czwartek - w tym czasie w zapalnym regionie cały czas przebywał wiceprezydent, aby nadzorować rozwój wypadków. Jednak w piątek nie zastosowali się do obietnicy (na ile oczywiście była to obietnica), a poszli dalej w głąb terenów Murle - na główne miasteczko Pibor, siedzibę hrabstwa. Poszerzyli teraz swoje warunki - stwierdzili, że nie wycofają się, póki nie zostaną im przekazane porwane wcześniej przez Murle kobiety i dzieci.

Na chwilę obecną wiadomo, że ok. godz. 15.00 trzy tysiące wojowników Nuerów weszło do Pibor. Zajęli większość miasteczka, w tym lotnisko (choć bardzo możliwe, że do teraz, do wieczora, zajęli już całe Pibor). Według doniesień, miejscowy szpital uczynili swoją główną bazą. Jeśli chodzi o rdzennych mieszkańców terytoriów Murle, to wg szacunków ONZ już około 20 tysięcy z nich opuściło rejony zagrożone atakiem Nuerów. Trudno więc powiedzieć, ile lokalnej ludności pozostało w Pibor - przypuszczam, że niewiele. Na ten moment nie wiem też, czy wchodzący do miasteczka Nuerowie napotkali opór. Pytanie, czy Murle są na tyle silni, by przeciwstawić się takiej sile. Dowództwo Nuerów już ogłosiło, że będzie zajmować kolejne rejony w poszukiwaniu ok. 180 dzieci, które miały zostać porwane przez Murle w czasie sierpniowego ataku. Póki co, po wejściu do Pibor Nuerowie podpalali domy, co akurat bardzo nie dziwi, znając praktyki afrykańskich konfliktów (zresztą pewnie nie tylko afrykańskich).

Do dalej? Wygląda na to, że siły Nuerów będą iść w głąb terytoriów Murle. Na razie brak jakichś dokładniejszych informacji, jeśli chodzi o liczbę ofiar. Bodaj dwa dni temu jeden z przedstawicieli służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo podał, że w pierwszych dniach ofensywy zginęły co najmniej 24 osoby.

A mnie jeszcze ciekawi, czy w Pibor nadal znajdują się dopiero co rozmieszczone siły misji ONZ i jak zareagowały na przemoc w tym regionie. Znając historię przypuszczam niestety, że łatwiej tu o bierność niż o aktywną i realną pomoc.

Trudno tu oczywiście bronić Murle, kiedy wie się, jak krwawe ataki mają za sobą wojownicy tego plemienia (choćby ten osławiony z sierpnia właśnie). Ale z drugiej strony - czy zemsta rozwiązuje sprawę? Przecież przy takim podejściu bardzo łatwo tworzą się spirale przemocy, czego zresztą jesteśmy teraz świadkami, a co dzieje się właściwie od lat.

Bardziej zrozumiała jest argumentacja Nuerów, że chcą po prostu rozbroić Murle, skoro nie zrobił tego rząd, a przy tym odzyskać utracone wcześniej, porwane osoby. Ale z drugiej strony znany jest ich oficjalny komunikat wysłany do mediów kilka dni temu, w którym stwierdzili, że chcą "wymazać Murle z powierzchni ziemi" i że to będzie panaceum na dalszy pokój. Jedno można chyba powiedzieć - Nuerowie też aniołkami nie są. I jeszcze jedna bieżąca informacja się przypomina - w miarę jak posuwają się naprzód, bojownicy plemienia Nuer "anektują" napotkane stada bydła. Ale to już stała wzajemna praktyka. Tylko czym jest to bydło w porównaniu do zabijanych, porywanych i krzywdzonych w inny sposób ludzi?

W Chartumie pewnie z zadowoleniem patrzą na koflikty wewnątrz Sudanu Południowego (a propos - ujawniła się w ostatnich dniach w tym kraju nowa grupa rebeliancka, która chce federacji z Sudanem północnym, a więc zawrócenia ostatniego procesu niepodległościowego). Zresztą Sudańczycy z Południa też pewnie nie płaczą, gdy widzę skalę paru rebelii na terenie Północy.

Biedne te kraje. A gdzieś tu w tle ciągle przewija się wątek Brytyjczyków i stopnia ich odpowiedzialności za obecne wydarzenia. To oni, w okolicach połowy XX w., z poprzednich dwóch odrębnie zarządzanych terytoriów zrobili jeden duży Sudan. Kto wie.. może bez tego nie byłoby później dziesiątek lat bardzo krwawych (mówi się nawet łącznie o 2,5 mln ofiar śmiertelnych) wojen domowych? Może do tej pory ciągnie się odium kolonialnej zachłanności dawnych europejskich mocarstw? Trudno mi przesądzać, ale nie jesteśmy też pozbawieni podstaw, by się takich związków doszukiwać.

Jakkolwiek, życzę Wam - którzy dobrną do tego miejsca - dobrego nadchodzącego roku. I dużo wrażliwości na los bliźnich - zarówno tych będących obok, jak i tych oddalonych o tysiące kilometrów. Wszyscy tego potrzebujemy.

Bądźcie z Bogiem

___

Modlitwa za Sudan

___

PS A jeśli chodzi o te różne argumenty i uzasadnienia Nuerów, a także o stopniowo poszerzane warunki wycofania sił, to nasuwa się, że to po prostu rodzaj PR-u - wersji dla ludzi z zewnątrz. Oczywiście, zapewne wszystkie te motywy są realne i mają znaczenie, ale.. patrzyłbym tu raczej całościowo. Że oni po prostu - poza zwykłą zemstą, kierowaną nabudowaną nienawiścią - szukają bezpieczeństwa. A Murle byli naprawdę dużym zagrożeniem dla bezpieczeństwa ich plemienia. Skoro nie ochronił ich rząd, nie ochroniło ONZ, to czy można się dziwić, że w końcu sami sięgnęli po broń?

Drugie pytanie jest takie, na ile tak naprawdę rząd i ONZ chcą zatrzymać obecną akcję. Nie słyszałem o żadnej poważnej ofensywie rządowej armii w tym regionie. Może tak naprawdę jest dla nich wygodne, że Nuerowie sami "zrobią porządek"? Tylko za jaką cenę - za cenę ludobójstwa? Przetrzebienia szeregów przeciwnika w starotestamentalnym stylu?

Ostatnie pytania są jednak takie: gdzie przez lata, przez ostatnie miesiące był rząd? Gdzie było ONZ?

Naprawdę, bezwład tego całego ONZ w tego typu sytuacjach jest wręcz żałosny. Rozwiązaniem problemu obarczają głównie rząd - ale po co mają swoje siły w regionie? Czy nie po to, by zapobiegać np. ludobójstwu, czystkom etnicznym? Co zrobili, a raczej czego nie zrobili, w Rwandzie? A w Srebrenicy?

Śmiem twierdzić, że w sprawach pokoju, na niwie militarnej, całe to ONZ się po prostu nie bardzo sprawdza. Aczkolwiek przy okazji zapytam Was, bo ja znawcą tematu nie jestem - znacie jakieś realne, militarne akcje wojsk ONZ? Żeby jakaś misja pokojowa zaangażowała się na stałe np. w obronę cywilów? Jeśli tak, to podzielcie się proszę.

adamo21
O mnie adamo21

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka